Przywódca: Haven Zastępca Yvette Przywódca: Lishia Zastępca Dark Souls Przywódca: Kamirah (okres próbny) Zastępca Brak |
Najbliższy miesiąc zapowiada się umiarkowany oraz spokojny. Temperatura nie przekroczy 23 stopni Celsjusza, nie spadnie też poniżej 18. Lekki, delikatny wiatr napłynie z zachodu, zaś opady deszczu będą przelotne i śladowe. |
Wędrowała znudzona. Zastanawiała się, kiedy wreszcie kogoś spotka. Na razie jej jedynymi towarzyszami były świetliki. Snorri zatrzymała się przed strumieniem, od którego odbijało się światło księżyca, i napiła się krystalicznie czystej wody. Jedynymi dinozaurami, które spotkała to raptor i spinozaur, których spróbuję następnego dnia poszukać. Prawdopodobnie był to klan ognia, do którego ostatnio nie miała odwagi zagadać. Jednak to zrobi później... Na razie była zmęczona. Położyła się i zamknęła oczy, po chwili zasnęła.
Offline
Wracając z spotkania, poczuła wielkie pragnienie więc bez namysłu skierowała się do strumienia, chociażby dlatego że nigdy tam jeszcze nie była. Miejsce miało swój urok, dookoła latały świetliki, w powietrzu dało się czuć zapach świeżych ziół i traw. Podeszła do wodopoju i zrobiła kilka długich łyków. Nagle podniosła głowę, usłyszała coś nieznajomego. Powęszyła, wyczuła roślinożercę, który na pewno nie pochodził z jej klanu. Po chwili dostrzegła na drugim brzegu drzemiącego sobie, jak niby nic ceratopsa. Od razu wiedziała, którego nienawidzi. Podeszła do niej na odległość kilku metrów i krzyknęła -Jakim prawem wchodzisz na mój teren? Nie macie wody u siebie? To nie mój problem!-. Była o kilka metrów większa niż "intruz", więc patrzyła na niego/ą z góry. Nie była zła, ale nie życzy sobie-inni z resztą też- żadnego intruza na jej terenie.
Ostatnio edytowany przez Lishia (2014-04-06 10:14:59)
Offline
Klan wody
Wzleciał nad tereny klanu natury. Cóż, Haven i Yvette przebywali na spotkaniu więc nie bardzo było się do kogo odezwać. Wylądował na jednym z drzew nad Raptorem oraz Styracosaurusem. Był od nich znacznie większy, cóż, wprawdzie jeszcze parę centymetrów ma był równy z Havenem. Wychylił łeb naprzód słysząc jak kolejna przewrażliwiona szmacianka syczy na obcego na swoim terenie.
- Nie dziw się, że wchodzą na twoje tereny. Najwidoczniej taka wypluta hołota jak ty nie ma autorytetu. Nikt ciebie nie szanuje, nikt nie odczuwa bojaźni jak do Yvette i Havena, każdy wie, że wejście na nasz teren jest surowo karane, a wy? Grozicie, niekiedy nawet sympatycznie porozmawiacie. Jak w domu.
Ostatnio edytowany przez Martisyahu (2014-04-06 11:27:57)
Offline
Wyburczała coś pod nosem zirytowana, że ktoś przerywa jej drzemkę. Podniosła się i widziała samicę klanu natury, która stałą i wrzeszczała coś do niej. Zachowywała się jakby Snorri zrobiła jakieś przestępstwo stąpając po tych terenach.
- Nie spinaj skarbie, bo ochrypniesz - była niezwykle zirytowana zachowaniem obcej. Prawdopodobnie wynikło to z tego, iż nadal była niewyspana, a przez to rozdrażniona. Postanowiła odnaleźć klan ognia, gdyż tutaj mieszkały same leśne dzikusy. Wycofała się bijąc ogonem i rogiem na łbie wszystkie napotkane krzaki i drzewa, zostawiając w korze zadrapania. Tak, to powinno zdenerwować klan natury, który był mocno związany z roślinnością.
Offline
Nie miała pojęcia co się dzieje. Nie miała kontroli and słowami, myślami i swoim ciałem. Nie usłyszała nawet co do niej mówili, wydusiła tylko nędzne -Nie I pobiegła, nie wiedząc gdzie.
Offline
Szedł wolnym krokiem, ale przyśpieszył, gdy zobaczył pterozaura na swoim terenie. Podbiegł do drzewa i krzyknął - Ty latająca jaszczurko, zwiewaj na swój rewir! To teren klanu natury i nie masz prawa tu przebywać bez pozwolenia! - zdenerwował się, zobaczył odbiegającą przywódczynię i zawołał tylko ,,Czekaj!" lecz była już zbyt daleko, aby usłyszeć. Pobiec za nią, czy odgonić tych tutaj? Pytanie pojawiło się w głowie. Został tutaj i patrzył jak przywódczyni gna przed siebie.
Offline
Klan wody
Martis był widocznie rozbawiony gęganiem małego raptora. Gdyby nie jego dobry wzrok nie dostrzegłby pyskującego towarzysza, był dla niego malutki tak, jak dla ów mięsożercy kret.
- A może chcesz zwiedzić ziemie z wyższych sfer? - zapytał się go, po czym zleciał przed malutką kropkę na ziemi. Momentalnie złapał go w masywny dziób, zgniótł nieco, aby ten nie mógł się wydostać i mruknął coś pod nosem.
Rozpiął olbrzymie skrzydła, uniósł łeb ku niebu po czym wzbił się w eter i odleciał z młodzikiem na swoje tereny.
z.t
Ostatnio edytowany przez Martisyahu (2014-04-07 08:18:29)
Offline