Przywódca: Haven Zastępca Yvette Przywódca: Lishia Zastępca Dark Souls Przywódca: Kamirah (okres próbny) Zastępca Brak |
Najbliższy miesiąc zapowiada się umiarkowany oraz spokojny. Temperatura nie przekroczy 23 stopni Celsjusza, nie spadnie też poniżej 18. Lekki, delikatny wiatr napłynie z zachodu, zaś opady deszczu będą przelotne i śladowe. |
Przestał się śmiać. Pewnie i tak ten wielki drapieżnik tego nie słyszał - Nazywam się Hector. Mam nadzieję, że mnie nie dobijesz - Odpowiedział z uśmieszkiem na pysku. Tak naprawdę nie znał jej zamiarów, chociaż nutka nieśmiałości w głosie umocniła jego myśli. - Czy jesteś z klanu natury? Wolę się upewnić.
Offline
-Tak, jestem z klanu natury. Słyszałam że mamy napiętą sytuację z klanem wody?- Niby była wojowniczką, lecz wolała bardziej sojusz niż rozlew krwi. Zaśmiała się, Hektor był naprawdę zabawny -Spokojnie, nie zjem cię . ___
Offline
Cicho się śmiał pod nosem. Miło było przywitać nowego członka klanu z uśmiechem, jednak spoważniał gdy Sierra wspomniała o klanie wody. Tak, można by nawet powiedzieć, że to ja mam tą napiętą sytuację. Bardziej niż myślisz - wszystkie słowa były zimniejsze od kamienia. Z Martisem i Havenem, dodał w myślach.
Offline
Spojrzał z góry na nowo przybyłą istotę. Miał wrażenie, że uważa się ona za największą i najlepszą w tym klanie. Dla Proteusa była ona jedynie resztkami mysiego gówna przed rezydencja Obamy.
- Zwą mnie Proteus, możesz chylić czoła przed tym mianem, kolorowa jaszczurko. Zaś napiętą sytuację mamy jedynie przez głupotę niektórych osób z naszego klanu.
Offline
Wypraszam to sobie - zaprotestowal głośno velociraptor - Ten Martis wszedł na nasze tereny i mnie porwał! Był zirytowany. Przecież ten kecalkoatl mnie uprowadził, myślał nerwowo, a nic mu nie zrobiłem.
Offline
-Widziałam już jakiegoś Keclkoatla. Niewiele mniejszy ode mnie. A tak się akurat fajnie składa, iż ja i Lishia znamy się.. cóż możne powiedzieć że od najmłodszych lat. Nie mam na razie co do roboty, wrócę tutaj później a teraz idę sobie pozwiedzać- Powiedziała zachęcająco. Lishia była jej najlepszą kumpelą, stara dobra kumpela z którą bawiła się przy każdej migracji i przy innych duperelach. Ruszyła w stronę terenu klanu wody, a następnie klanu ognia.
Offline
Patrzył na odchodzącą postać. Przecież to sprawa między mną a Martisem. Inni nie powinni się w to mieszać. Ja zacząłem, ja skończę. Myślał o najgorszych scenariuszach jakie mogły by się zdarzyć. Nie chciał aby reszta klanu oberwała, gdy on powinien dostać baty. Przekręcił się na drugi bok z serią małych jęknięć. Poza tym musi minąć jakiś czas zanim z tego wyjdę. Speszony położył głowę na ziemi i leży w bezruchu.
Offline
Podążając za lecącym Martisem trafiła do doliny. Udało jej się trafić przed Sierrą i Lishią. Szybko w jej oczy rzucił się potężny dinozaur. Skierowała się w tamtą stronę i zobaczyła leżącego raptora, który najwyraźniej odpoczywał. Bez ostrzeżenia wypadła zza pobliskich skał. Szybko podbiegła do małej drobinki i chwyciła go za ogon.
I tak z małym łupem w pysku pobiegła w stronę swych terenów.
z.t
Offline
Przyniosła nieprzytomną Lishię do Proteusa. Jej ręka nie była też w dobrym stanie, ale powoli już się goiła. Proteus stał sam, Hektora nigdzie nie było, tylko lekki zapach śmierci. Podbiegła szybko do niego i powiedziała -Gdzie jest Hektor? Pomożesz Lishi? Te pierdoły z klanu wody prawie ją zabiły! Nie wiedziałam że sytuacja jest aż tak poważna! Prawie rozwalili jej czaszkę!-Była lekko poddenerwowana. Położyła Lishię niedaleko Proteusa a sama poszła coś upolować.
Ostatnio edytowany przez Sierra (2014-04-13 10:56:49)
Offline
Leżał na skale obserwując to wszystko i spokojnie wybijał miarowy rytm ogonem o posadzkę. Opuścił łeb, na jego dziobie ukazał się zawadiacki uśmiech, a po chwili odezwał się do wielkiej wojowniczki.
- Pierdoły z klanu wody? Nazywasz ich tak, bo się boisz? Jakbyś nie zauważyła... te pierdoły zgniotą taką "potęgę" jaką jesteście w mniej niż kwadrans. - Rzekł wlepiając w nią ironiczny wzrok.
Cały klan natury... Davis miał powoli dość tych niedorozwiniętych, puszących się ignorantów. Ciągle tylko obelgi na klan wody i ognia, jacy to nie są słabi, głupi, durni, pieprznięci, a wprawdzie... ich potęga znacznie wywyższa tą nędzną szlochninę, która panuje w tym małym ugrupowaniu.
Offline
Widział jak spinozaurzyca porywa Hectora tuż spod jego nosa więc rzucił się w pościg, ale nie miał szans, by ją doścignąć, tamta była zbyt szybka. Zdenerwowany zawrócił się i zamierzał czekać na Lishie. Po kilku godzinach pojawiła się ta czerwona ropucha z nieprzytomną przywódczynią, na dodatek tamta wymamrotała coś rozkazująco do Proteusa i sobie poszła.
- Nie będę spełniać życzeń każdego wypierdka, który prosi mnie o pomoc. Może by tak jedno magiczne słowo "proszę"? - Wyburczał rozdrażniony za odbiegającą kurą. Już uleczył raz Lishie i Hectora, i nie usłyszał nawet mruknięcia podziękowania. Czuł się tutaj jak jakiś podwładny, który musi spełnić każdą zachciankę innych i miał tego dość. Powoli zaczynał się również obawiać klanu ognia i wody. Zwłaszcza tego ostatniego. Lishia chyba rozpoczęła wojnę, skoro wróciła w opłakanym stanie, a Hector został porwany właśnie przez nią.
- Dokładnie tak właśnie będzie - mruknął w odpowiedzi do pachycefalozaura
Offline
Obudziła się po niecałych trzech dniach. Głowa już tak nie bolała a wzrok był znów doskonały. Obróciła się na bok i zobaczyła obok siebie Proteusa, w pewnej sekundzie wystraszyła się bo myślała że to jakiś zauropod z innego klanu. Wstała i powiedziała do niego -Znając Sierrę, pewnie to ona mnie tu przyniosła. To przy okazji chcę ci podziękować za to co zrobiłeś poprzednio dla mnie i dla Hektora...- Urwała... Hektor powinien tu być, przecież nie potrafił jeszcze chodzić - Gdzie się podział Hektor?- Podrapała się po głowie, nie chcąco zahaczyła pazurem o ranę, która jeszcze nie zdążyła się zasklepić-zasyczała- pocieszała się w głębi duszy że Yvette nie zabiła jej... a może zabiła Hektora?
Ekhm, ekhm. Już 2 razy Cie upominano - wiedza dinozaura ogranicza się do tych tematów, w których byłaś. Po raz kolejny rozpoznałaś Yvette bez żadnego powodu oraz to, że Hector nie żyje. Skąd wiesz? Może Proteus po prostu przeniósł go w inne miejsce? Skąd wiesz, że to akurat Yvette go zabiła?
Ost. 3 osty = ban na tydzień.
Offline
Spojrzał na Lishie, która wreszcie się obudziła. I po raz pierwszy usłyszał jakieś skromne podziękowania.
- Hector zaginął, była tu jakaś spinozaurzyca, która go zabrała i on już nie wrócił - powiedział w skrócie.
- Mam ganiać znów po jakieś leki po lasach i łąkach, czy wytrzymasz bez tego? - spytał, był trochę zmęczony, od dawna nie spał. A teraz jeszcze jakby musiał ganiać gdzieś i szukać tego wszystkiego...
Offline
Smukła jasna sylwetka przemykała między nielicznymi skałami i wysokimi trawami. Zauważyła dwa dinozaury, które ze sobą rozmawiały, zaciekawiona więc podeszła do nich. Byli to członkowie klanu natury, więc nie powinni jej zaatakować. Chyba mogła czuć się bezpieczna.
- Witajcie, jesteście z klanu natury? Nazywam się Morvena, a wy? I dlaczego ta samica jest poraniona? - posypały się liczne pytania z ust Morveny. Przekrzywiła łebek i spojrzała na nich zaciekawiona.
Offline